Miasto, w którym mieszka Julia, jest niezwykłe. Rozciągają się pod nim jaskinie. Mieszkańcy o nich wiedzą, ale mało kto zapuszcza się w tajemnicze i niebezpieczne rejony. Jak bardzo są niebezpieczne, wielu przekonało się na własnej skórze. Trzy lata wcześniej podczas wyprawy zginęła koleżanka Julii. Ten wypadek w przedziwny sposób wpłynie na dalsze życie bohaterki. Ale zwykle jest tak, że gdy jedni
nas opuszczają, na ich miejsce pojawiają się inni, by wypełnić lukę w naszym życiu. Prosta zasada: Coś za coś. Julia pracuje na ulicy, na rogu Zielonej i Smutnej. Przez kilka godzin dziennie drepcze między latarnią a kioskiem pani Kazi. Początkowo trochę ją to zawstydzało, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Teraz jest nawet z siebie dumna. Dzięki niej wielu ludzi może kontynuować swoje życie. O czym tym razem? O miłości, o przyjaźni, o niebezpieczeństwie i tajemnicach. Aż dreszcz przebiega po skórze, gdy się czyta "Coś za coś".
Urodzona: 1955 data przybliżona
Urodziłam się w ?odzi, tu mieszkam i pewnie tak zostanie, bo lubię swoje miasto. Z wykształcenia jestem historykiem, ukończyłam Wydział filozoficzno-historyczny na Uniwersytecie ?ódzkim. Miałam prowadzić prace badawcze, ale aż takim pasjonatem historii nie byłam, by zdecydować się na przesiadywanie w zakurzonych archiwach. Myślałam o muzeum, ale czekając na etat zaczęłam pracować w szkole. Nauczanie historii miało być zajęciem jedynie przejściowym, ale praca z młodzieżą wciągnęła mnie tak bardzo, że zmieniłam wcześniejsze plany. [>>] Przepracowałam z młodzieżą prawie 30 lat. Nie powiem, miałam momenty zwątpienia. Stąd studia dziennikarskie, które podjęłam, by wyrwać się ze szkoły w wielki świat. Wróciłam bardzo szybko, bo wielki świat okazał się być właśnie tu, wśród młodych ludzi. Kontakt z nimi był tym, czego potrzebowałam. Wielość spraw i problemów, z którymi się stykałam, sprawiła, że wszystko inne wydawało się nudne i łatwe do przewidzenia. Z młodzieżą nigdy niczego nie dało się przewidzieć. Potrzebę pisania realizowałam w sposób najprostszy z możliwych – wymyślałam bajki dla moich małych córek. Szansa zaprezentowania ich większemu gronu pojawiła się we właściwej chwili, jakby na zamówienie. Były lata osiemdziesiąte, gdy natknęłam się w łódzkiej prasie na ogłoszenie o ogólnopolskim konkursie na bajkę dla dzieci. Zdobyłam się na odwagę, by spisać te, które już wymyśliłam, zapakować do koperty i wysłać. Zrobiłam to głównie z ciekawości, by sprawdzić, czy ktoś zauważy, jakie są piękne. I co? Oczywiście, wygrałam ten konkurs. I od tego momentu wszystko się zaczęło. Przez kilka kolejnych lat bajki ukazywały się w czasopiśmie dla dzieci, a ja nabierałam odwagi, by napisać coś większego, prawdziwą powieść. Pierwszą była „O melba”, która od razu stała się Książką Roku. Otrzymałam za nią I nagrodę IBbY; nagrodę, którą otrzymują wybitni twórcy książek dla dzieci i młodzieży. Dla mnie, debiutującej na tym polu, był to prawdziwy zaszczyt. Uroczystość wręczenia nagród odbyła się 3 grudnia 2002 roku w warszawskim Klubie Księgarza na Rynku Starego Miasta. Podczas tego wieczoru nagrody za całokształt twórczości odbierali też - pan Edmund Niziurski, autor książek, na których się wychowałam i Józef Wilkoń, malarz i grafik, którego ilustracje fascynowały mnie nie mniej niż czytana treść. To było ogromne przeżycie, stać u boku ludzi, którzy byli dla mnie legendą i odbierać nagrodę z rąk ministra kultury. Od tej pory moje życie na stałe zostało związane z pisaniem. To praca, polegająca głównie na notowaniu tego, co dzieje się wokół. Lubię obserwować i słuchać ludzi. W zasadzie niewiele muszę zmyślać. Napisałam już kilka powieści i wiele opowiadań. Piszę zarówno dla dzieci, jak i dla młodzieży i, oczywiście, dla dorosłych. Gdy ktoś mnie pyta, dla kogo pisze się najlepiej, nie umiem odpowiedzieć. Każdą książkę pisze się inaczej. Pisanie to tylko pozornie obcowanie sam na sam z kartą papieru, czy ekranem laptopa. W rzeczywistości daje nieograniczone możliwości kontaktowania się z ludźmi, których w inny sposób nigdy bym nie poznała. Spotkania z Czytelnikami z całej Polski, to nie tylko przyjemność, ale i ogromna dawka energii, która pozwala mi tworzyć kolejne niesamowite fabuły. Lubię historię. Lubię zwiedzać zabytki. Lubię aurę tajemniczości; rzeczy niezwykłe, sprawy nie do końca wyjaśnione. No i uwielbiam czytać. Zapraszam do lektury moich książek i do rozmów o nich. Pozdrawiam serdecznie,
Grażyna Bąkiewicz
To niesamowita powieść o różnych smakach codzienności (wczesnym macierzyństwie, samotności, miłości, przyjaźni, nienawiści, zdradzie, o życiowych pasjach...), okraszona dużą dawką humoru i samokrytycyzmu.
A sama główna bohaterka Julia? - trochę niedojrzała, jak na swoje 36 lat, zwariowana, uczuciowa, ryzykantka - chciałoby się mieć taką przyjaciółkę.
W książce towarzyszymy Julii przez około rok, w czasie którego dowiaduje się jak działa prosta życiowa zasada "coś za coś": czasem coś się traci, ale w zamian zyskuje coś nowego.
Polecam.
ulas
Posty: 1523
Wysłany: 2016-06-16 18:10:43
To niesamowita powieść o różnych smakach codzienności (wczesnym macierzyństwie, samotności, miłości, przyjaźni, nienawiści, zdradzie, o życiowych pasjach...), okraszona dużą dawką humoru i samokrytycyzmu.
A sama główna bohaterka Julia? - trochę niedojrzała, jak na swoje 36 lat, zwariowana, uczuciowa, ryzykantka - chciałoby się mieć taką przyjaciółkę.
W książce towarzyszymy Julii przez około rok, w czasie którego dowiaduje się jak działa prosta życiowa zasada "coś za coś": czasem coś się traci, ale w zamian zyskuje coś nowego.
Polecam.