Ballada o ciotce Matyldzie
Wszystko zaczęło się od tego, że ciotka Matylda postanowiła umrzeć. Joance trudno się pogodzić z tą stratą, do tego los postawił przed nią jednocześnie tyle wyzwań. Macierzyństwo, kłopoty małżeńskie i tajemnicza firmę w spadku - tego doprawdy zbyt wiele. Na szczęście Joanka nie jest sama, ma Olusia i Przemcia, dwóch osiłków o gołębich sercach, i ukochaną
ciotkę, która z nieba śledzi poczynania siostrzenicy.Ciepła i pełna humoru książka o sile kobiet, które potrafią walczyć o swoje szczęście. Historia o przyjaźni, która przychodzi niespodziewanie, i miłości, której trzeba się uczyć na nowo. Powieść o tym, że jedni odchodzą, żeby zrobić miejsce innym, i że dobrych ludzi na świecie nie brakuje.
Zobacz pełny opisOdpowiedzialność: | Magdalena Witkiewicz. |
Hasła: | Powieść polska - 21 w. |
Adres wydawniczy: | Warszawa : Wydawnictwo Filia, 2016. |
Opis fizyczny: | 318, [2] s. ; 21 cm. |
Uwagi: | Na okł.: Ciepła i pełna humoru opowieść o sile kobiet, które potrafią walczyć o swoje szczęście. |
Skocz do: | Inne pozycje tego autora w zbiorach biblioteki |
Dodaj recenzje, komentarz |
Sprawdź dostępność, zarezerwuj (zamów):
(kliknij w nazwę placówki - więcej informacji)
Notka biograficzna:
Witkiewicz, Magdalena
Polska pisarka, autorka kilkunastu powieści mniej i bardziej poważnych dla dzieci i dorosłych. „I „tylko dla dorosłych” również” – dodaje na swojej stronie internetowej, a jej „Szkoła żon” jest na to dowodem. Urodziła się w 1976 r. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów. Miała własną firmę marketingową, przez pewien czas jednocześnie prowadziła ją i pisała powieści. Dziś jej życie zawodowe to książki i spotkania autorskie, a właściwie całe trasy promocyjne. Lubi spotykać [>>]
Karola_G.
Posty: 29
Wysłany: 2016-04-08 15:17:36
Nie spodziewałam się wielkiej literatury. Chciałam czegoś prostego i miłego. I dostałam to, co chciałam. Historia Joanny, którą opuszcza mąż kilka miesięcy po narodzinach ich córki, Matyldy, która miała być chłopcem. Tytułowa ciotka Matylda pojawia się we wspomnieniach, listach i jako dobry duch czuwający nad Joanną. I wydaje się mieć niesamowita siłę rażenia nawet po śmierci.
To taka ciepła powieść. Bardzo w stylu Moniki Szwai. Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać od porównania. Ale przecież to dobra ocena.
Trochę za słodko było, za cukierkowo, ale czasami chyba można przeczytać, że wszystko się w życiu układa, nawet największe kłopoty odchodzą, zdradzający mężowie okazują się być całkiem w porządku i zostawiają cały dobytek życia porzuconej żonie z dzieckiem, nowo powstała firma odnosi sukces niemalże z dnia na dzień, a miłość czyha za rogiem. Nie, nawet u Moniki Szwai nie ma takiej słodyczy. Ale to nie szkodzi. Jak wspomniałam, nie spodziewałam się przełomu życiowego po tej książce, chciałam tylko lekkiej lektury. I kto, sięgając po „ Balladę o ciotce Matyldzie” będzie oczekiwał tego samego, to się nie rozczaruje.